Tak wyglądał zegarek dla kierowców w latach 70. Wraca AMIDA Digitrend „Take-off Edition”
Lubicie futurystyczne zegarki w stylu retro? Ten model wam się spodoba. Szwajcarska marka AMIDA, który wraca z wielkim przytupem, wskrzeszając swój sensacyjny model z 1976 roku – Digitrend.
W ostatnim czasie w branży zegarkowej panuje moda na wielkie powroty. Marki, które niegdyś zaskakiwały w latach 70. czy 80., a które z różnych powodów, głównie z powodu kryzysu kwarcowego, musiały zamknąć swoje podwoje, a teraz wracają (z nowymi właścicielami). Wśród nich jest wielu producentów, którzy na pewnym etapie rozwoju marki mieli w portfolio zaskakujące, a niekiedy przełomowe modele zegarków. Jednym z takich producentów jest AMIDA.
AMIDA to szwajcarska marka, która przeciętnemu użytkownikowi zegarka nic nie mówi. W latach 70. XX wieku Amida zaprezentowała model zegarka, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
AMIDA była niewielkim producentem zegarków raczej z budżetowej półki, założoną w 1925 roku w Grenchen przez Josepha Zwahlena, a następnie w 1949 roku przeniesioną do Montreux. Była firmą, jak wiele w zagłębiu szwajcarskim, produkującą zegarki bez konkretnych wyróżników i stylu. Przełom nastąpił dopiero w latach 70., kiedy marka opracowała specjalny dysk z przeskakującymi godzinami i minutami. Później, w 1973 roku, pojawił się kolejny patent na system wyświetlaczy odbijających światło (LFD), które działały jak pryzmat, dając możliwość pokazywania czasu w pionie. To właśnie te dwa patenty stały się podstawą do Digitrend.
Digitrend, który w 1976 roku na targach Bazylei, był dla wielu sporym zaskoczeniem. Zegarek wyglądał tak futurystycznie, że idealnie wpisywałby się jako gadżet filmowy do mających premierę 3 lata później "Gwiezdnych Wojen". AMIDA Digitrend, pokazany na targach, zdecydowanie wyprzedzał swoje czasy, i nie chodziło tylko o balansujący na pograniczu kiczu lat 70. design w futurystycznym stylu. Mimo swojej nazwy nie był elektroniczny – w rzeczywistości był to z krwi i kości zegarek mechaniczny. Pod tym względem Amida poszła pod prąd. W czasach kryzysu kwarcowego, kiedy zegarki LED były jedną z najgorętszych ofert, oni trzymali się swojego kursu. W tym zegarku wyświetlacz nie opierał się bowiem na światłach LED, ale na mechanicznym, cyfrowym wyświetlaczu.
AMIDA Digitrend był jeszcze interesujący pod innym względem. Stworzono go tylko i wyłącznie z myślą o kierowcach. Wszystkich kierowcach. A to oznacza, że jego konstrukcja była tak zbudowana, żeby można było nosić i sprawdzać godzinę bez konieczności obracania nadgarstka na kierownicy. Z tego względu godzina wyświetlana była nietypowo z boku. W ten sposób, trzymając klasycznie kierownicę w dłoniach, mogliśmy bez problemu sprawdzać na bieżąco godzinę.
Sam zegarek dla kierowców i jego forma może nie były tak przełomowe, ponieważ bardzo nawiązywały do zegarków konkurencji. Podobne zegarki futurystyczne o charakterystycznej kopertowej konstrukcji tworzyli też konkurenci, wystarczy wspomnieć Girard-Perregaux Casquette czy Bulova Computron. Różnica polegała na wspomnianym wyświetlaczu – o ile konkurencja zdecydowała się na wyświetlacze LED, AMIDA postawiła na mechanizm automatyczny.
Zegarek, chociaż prezentował się interesująco z zewnątrz, z natury był przemyślany jako propozycja budżetowa. Taki budżetowy był również jego mechanizm. Zlecenie na produkcję mechanizmu AMIDA wysłała do firmy Michael Berger Watch Company, która zajmowała się produkcją tanich zegarków typu jump hours pod różnymi markami, a sam mechanizm nie był najwyższych lotów i dosyć wadliwy. Założenia firmy były zresztą zupełnie inne. Mechanizm miał być w założeniu częścią wymienną. Gdy elementy mechanizmu, uległyby uszkodzeniu (i to często niestety miało miejsce), użytkownik po prostu mógłby je wymienić tak jak baterię.
Jak się później okazało, to dosyć rewolucyjne podejście do wymiany mechanizmu nie przełożyło się niestety na sprzedaż zegarka. Wadliwy mechanizm stanowił jedną z najpoważniejszych wad całego przedsięwzięcia. Użytkownicy szybko zniechęcili się do zegarka, w którym trzeba było wymieniać mechanizm, żeby mógł działać. Historia AMIDY szybko się skończyła. Futurystyczny zegarek nie uratował ich przed problemami finansowymi, i w 1979 roku, w wyniku kryzysu kwarcowego, firma musiała ogłosić bankructwo.
Na szczęście, po 45 latach nowi właściciele marki AMIDA poszli po rozum do głowy i postanowili postawić na jakość i wytrzymałość.
AMIDA wraca z Digitrend „Take-off Edition”
Reaktywacja marki (obecnie funkcjonującej jako microbrand) oczywiście nie mogła mieć miejsca bez kultowego modelu i tak to się stało po 45 latach. Nowy właściciel marki AMIDA postanowił wprowadzić model z 1976 roku na rynek, oczywiście z pewnymi modyfikacjami. Pod względem wizualnym mamy praktycznie kopię 1 do 1 wersji vintage, natomiast poważne zmiany zaszły w technologii. Przede wszystkim inny jest mechanizm.
Serce tego zegarka stanowi samonakręcający się mechanizm Soprod Newton, wyposażony w rezerwę chodu wynoszącą 44 godziny. Jest to układ stworzony z myślą o precyzji i niezawodności, wykorzystujący unikalną konstrukcję podwójnego dysku, składającą się z zaledwie dziewięciu komponentów. Ten innowacyjny moduł łączy funkcję przeskakujących godzin z płytą bazową i pierścieniem obudowy. Częściowo otwarte wieczko ukazuje rytmiczne bicie serca mechanizmu, a także ekskluzywne grawerowanie dedykowane tej edycji.
W odświeżonej wersji koperta zegarka wykonana jest z solidnej stali 316L, co stanowi znaczną poprawę w stosunku do chromowanej obudowy pierwowzoru. Nowoczesny, szafirowy pryzmat LFD (Light Focusing Display) umożliwia pionowe wyświetlanie czasu, teraz z zupełnie nową czcionką, choć charakterystyczny pomarańczowy odcień pozostaje.
Zegarek AMIDA Digital Trend Take-Off Edition mierzy 39,6 x 39 mm, co sprawia, że jest niezwykle wygodny w noszeniu. Koperta ma wodoodporność na poziomie 50 metrów, co czyni go praktycznym wyborem na co dzień.
Przedsprzedaż zegarka rozpocznie jest na 28 maja 2024. Cena? 2 900 CHF . Szczegóły na oficjalnej stronie microbrandu.
W nowym Digitrend z pewnością nie będziemy musieli wymieniać mechanizmu, a sam design zegarka zdecydowanie przyciąga wzrok na nadgarstku. To propozycja dla wszystkich, którzy cenią nietuzinkowe dodatki i lubią skupiać na sobie wzrok innych.