Zegarek, który wygląda jak ul i przypomina, że bez pszczół nie ma nic
Co mają wspólnego pszczoły i zegarki? Więcej, niż się wydaje. Limitowany Bulova Super Seville Honeycomb to hołd dla tych niezwykłych owadów – piękny, precyzyjny i pełen symboliki. Za projektem stoi IFL Watches, a efektem jest zegarek, który łączy design, technologię i ważne przesłanie: chrońmy to, co najcenniejsze.
Czy świat poradziłby sobie bez pszczół?
Zdecydowanie nie. Mało tego – bez pszczół bylibyśmy w czarnej...
W końcu od 70 do 90% wszystkich roślin uprawnych, które stanowią podstawę naszej diety, jest zapylanych właśnie przez pszczoły. Bez zapylania nie byłoby nowych upraw, a bez upraw – nie byłoby naszego pożywienia. Aż trudno uwierzyć, że brak jednego gatunku mógłby mieć tak katastrofalne skutki. Dlatego pszczołom należy się od nas wielki szacunek i ochrona. Z tej perspektywy cieszą inicjatywy, które mają na celu uświadomienie nam, jak piękny i różnorodny jest świat pszczół oraz jak wartościową pracę dla nas wykonują. Takim hołdem dla pracy pszczół jest Bulova Super Seville Honeycomb. Limitowany zegarek, zinterpretowany na nowo przez artystów IFL Watches, z pięknie ręcznie wykonaną tarczą, nawiązującą do plastra miodu.
IFL Watches - co w ogóle to za firma?
IFL Watches to dość nietypowa firma z branży zegarkowej, która nie produkuje zegarków, ale je twórczo modyfikuje. Co ciekawe, te personalizacje są całkowicie niezależne – nie są powiązane ani wspierane przez oryginalnych producentów.
Innymi słowy: projektanci IFL często uznają, że mają ciekawy pomysł na zmianę designu konkretnego modelu zegarka danej marki – i twórczo go przerabiają, sprzedając później w limitowanej edycji.
Tak też było i tym razem – postanowili wziąć na warsztat jeden z najbardziej charakterystycznych modeli zeszłego roku: Bulova Super Seville, przekształcając jego tarczę w duży, efektowny plaster miodu.
Dlaczego pszczoły?
Skąd więc w ogóle ten pszczeli motyw w zegarku Bulova Super Seville Honeycomb? Odpowiedź kryje się nie tylko w wyglądzie, ale i w... mechanizmie.
Zegarek wyposażony jest w kaliber Bulova HPQ Precisionist Quartz – to niezwykle precyzyjny mechanizm, który działa z częstotliwością 262 144 oscylacji na sekundę. To aż osiem razy szybciej niż w standardowych mechanizmach kwarcowych, co przekłada się na imponującą dokładność: odchyłki mieszczą się w granicach kilku sekund... rocznie.
Ale to nie wszystko. Wysoka częstotliwość sprawia, że wskazówka sekundowa porusza się płynnie i ciągle – bez charakterystycznego "skakania", znanego z typowych kwarców. Ten ruch przypomina nieco miękkie, płynne uderzenia skrzydeł pszczoły w locie.
I właśnie tu pojawia się kolejne nawiązanie – pszczoły konstruują heksagonalne komórki, które są symbolem perfekcyjnej inżynierii i maksymalnej wydajności. Trudno o lepsze porównanie dla tego niezawodnego „układu napędowego”, jakim jest Precisionist.
Tarcza jak plaster miodu
Każdy z modeli Bulova Super Seville został całkowicie spersonalizowany ręcznie – a to oznacza, że każdy z 500 egzemplarzy tej limitowanej edycji jest unikalny. Personalizacja nie ogranicza się tylko do stworzenia tarczy w kształcie plastra miodu – nawiązania do tej struktury widać w każdym detalu designu.
Na jego tarczy ręcznie namalowano teksturę przypominającą plaster miodu, a powierzchnię udekorowano złotymi kroplami miodu. Mają one symbolizować geometryczną perfekcję ula i przypominać o słodkich nagrodach za włożony wysiłek. Co ciekawe – każda z tych tarcz jest naprawdę unikatowa. Każdy wzór kropli miodu jest malowany ręcznie, a ich rozmieszczenie różni się w każdym egzemplarzu. Nie ma dwóch identycznych zegarków.
Aby nic nie zakłócało minimalistycznego, estetycznego wrażenia – tarcza została całkowicie oczyszczona z typowych elementów funkcjonalnych. Nie znajdziemy tu indeksów godzinowych, logotypu Bulova, datownika czy skali minutowej. Zamiast tego – mamy czyste, geometryczne piękno, wypełnione sześciokątnymi formami.
Wisienką na torcie jest wskazówka sekundnika – zaprojektowana w kształcie latającej pszczoły. Jej płynny, lekki ruch nawiązuje do gracji, z jaką poruszają się prawdziwe pszczoły. Idealnie dopełnia całą koncepcję.
Całość prezentuje się niezwykle minimalistycznie, a jednocześnie wyjątkowo wyrafinowanie. To projekt, który naprawdę łączy estetykę z ideą – piękny zegarek o szlachetnym przesłaniu.
Pszczoły, zajęte zbieraniem nektaru i produkcją miodu, z pewnością nie zauważą tej naszej próby oddania im hołdu. Ale my – jako ludzie – powinniśmy ten wysiłek docenić. I dobrze, że powstają takie projekty jak ten od IFL Watches – przypominają nam o kruchości całego ekosystemu. O tym, że każde stworzenie ma w nim swoją rolę, którą trzeba szanować i – jeśli trzeba – chronić za wszelką cenę.
A tak na marginesie – przypomnę: Międzynarodowy Dzień Pszczół co prawda już za nami (obchodziliśmy go 20 maja), ale nic straconego! W Polsce dodatkowo obchodzimy Wielki Dzień Pszczół – i to już 8 sierpnia. Warto wpisać tę datę do kalendarza. 🐝
Zegarki z tarczą w stylu plastra miodu? Trochę historii na koniec
Pomysł na zegarek inspirowany miodem czy pszczołami nie jest nowy. Historia zegarmistrzostwa zna niejeden przykład modeli inspirowanych pożytecznymi owadami albo po prostu charakterystyczną strukturą ula.
Z bardziej współczesnych warto wspomnieć limitowaną edycję Seiko Presage Star Bar Honeycomb z 2019 roku. Tarcza tego zegarka wyraźnie nawiązuje do plastra miodu – choć inspiracją nie były bezpośrednio pszczoły, a koktajl o nazwie „Honeycomb”, serwowany w tokijskim Star Bar. Ale liczy się efekt – a ten zdecydowanie przyciąga wzrok.
Seiko Presage Star Bar Honeycomb
Rolex Day-Date 18168 'Honeycomb Pavé' (źródło: https://amsterdamvintagewatches.com/)
Tarcza Honeycomb (źródło: https://www.thewatchboutique.com/)
Jeśli sięgnąć głębiej, trafiamy na znacznie bardziej ekskluzywne modele – jak choćby Rolex Day-Date 18168 'Honeycomb Pavé' z lat 80. XX wieku. W tym wydaniu motyw plastra miodu zyskał prawdziwie luksusową oprawę – tarczę zdobią diamenty, rubiny i szafiry, ułożone w olśniewający geometryczny wzór.
Zresztą, sam motyw „honeycomb” miał swoje pięć minut znacznie wcześniej. W latach 50. XX wieku Rolex spopularyzował specyficzne wykończenie tarcz, znane właśnie jako plaster miodu. Uzyskiwano je przez precyzyjny nacisk maszynowy, tworząc efekt przypominający strukturę ula. Technika ta – dziś często określana jako tapisserie ante litteram – była zarezerwowana głównie dla luksusowych modeli i dlatego spotykana była stosunkowo rzadko.
W tamtych czasach tarcze z tym wykończeniem pojawiały się między innymi w modelach takich jak: Datejust, Day-Date, Explorer, Submariner czy Milgauss.
